Czytałam córce na głos przed snem przez dwanaście lat. Codziennie! To były piękne i niezapomniane chwile.

Wioleta Słoka, fot. Konrad Słoka


Proszę dokończyć zdanie:

Rodzinne czytanie to…
frajda dla ucha i wielka radość dla ducha.

Twoja kolekcja książek dla dzieci i młodzieży liczy kilka tysięcy pozycji, czy pamiętasz moment, w którym narodził się pomysł celowego tworzenia tego zbioru? Kiedy nadałaś mu nazwę związaną z Twoim imieniem?

Nazwa „Wioletowe Kruczki” powstała w 2012 roku. Zbieraniem „starych” książek dla dzieci zajęłam się 10 lat wcześniej. Urodziła się wtedy moja najmłodsza córka, a ja zachęcona hasłem kampanii Cała Polska czyta dzieciom, które brzmi: „Czytaj dziecku 20 minut dziennie. Codziennie”, szperałam po antykwariatach szukając ciekawych lektur.

Za każdym razem, gdy dostrzegałam książkę ze swojego dzieciństwa, robiło mi ciepło na sercu. Taka książka natychmiast trafiała do mojego domu. Podczas poszukiwań moje serce zaczęło bić także goręcej do książek sprzed lat, których nie znałam. Takie książki też trafiały na moją półkę. Fascynowały mnie w nich przede wszystkim ilustracje. Często okazywało się jednak, że ich teksty również nie straciły na swojej aktualności, więc chętnie je prezentowałam córce.

Czytałam jej na głos przed snem przez dwanaście lat. Codziennie! To były piękne i niezapomniane chwile. W tym czasie odkryłam czar literatury dla dzieci i stwierdziłam, że jest ona ciekawa nie tylko dla młodych czytelników. Zrozumiałam, że niepostrzeżenie literatura i książki dla dzieci stały się moim hobby, które potraktowałam bardzo serio. Ukończyłam studia podyplomowe poświęcone tej tematyce, poznałam wiele wspaniałych ludzi o podobnych zainteresowaniach, a zgromadzone książki przekształciłam w kolekcję, którą rozwijam i tworzę do dziś.

W każdym zbiorze są „perełki”, pozycje szczególnie wartościowe. A ja chciałabym, abyś wybrała te, które najbardziej lubisz… Dlaczego właśnie te?

Właściwie każda książka, która trafia do mojej kolekcji, staje się moim ulubionym „kruczkiem”. U jednego cenię sobie głównie ilustracje, u drugiego ciekawy tekst, u kolejnego jego idealny stan zachowania pomimo upływu lat, a u jeszcze innego jego wyjątkowość związaną z tematyką, opracowaniem graficznym czy edycją. Każdy „kruczek” jest inny i każdy ma to „coś”, co mnie zachwyca.

Najbardziej wartościowe są jednak dla mnie „kruczki” z dedykacjami autorów. Posiadam książki z autografami m.in. Joanny Kulmowej, Józefa Wilkonia, Bohdana Butenki i wielu innych wspaniałych mistrzów pióra i pędzla. Ze wzruszeniem wspominam dzień na Targach Książki w Krakowie, kiedy to Wanda Chotomska wpisała mi do książki: „Pani Wiolecie, najlepszej czytelniczce na świecie…” Takie właśnie „kruczki” są moimi perełkami.

Powiedziałaś, że kampania Cała Polska czyta dzieciom (CPCD) zachęciła Cię do codziennego głośnego czytania swoim dzieciom. Zdarza się, że wspominają jakieś książki szczególnie?

Wraz z kampanią CPCD wzrastała moja najmłodsza córka oraz moja świadomość wartości głośnego czytania dzieciom. Ze wstydem przyznaję, że moim starszym dzieciom nie czytałam codziennie. Dziś jestem babcią. Z przyjemnością biorę na kolana wnuka i czytam mu bajki znane jego rodzicom. Widok znajomych tytułów wzrusza moje dorosłe dzieci tak samo jak kiedyś mnie wzruszał widok książki z czasów mojego dzieciństwa.

Wioleta Słoka – miłośniczka literatury dla dzieci i młodzieży; absolwentka studiów podyplomowych na UW na kierunku literatura i książki dla dzieci i młodzieży wobec wyzwań nowoczesności; członkini Polskiej Sekcji IBBY; twórczyni wyjątkowej kolekcji książek dla dzieci pn. Wioletowe Kruczki; lubi kawę i lody oraz wygodne fotele tzw. uszaki, na których chętnie zasiada czytając na głos dzieciom bajki; w swojej domowej bibliotece czuje się jak Alicja w Krainie Czarów; ma troje dzieci i trzech wnuków.

Czytaj również