Eliza Piotrowska – pisarka i ilustratorka, Ambasadorka Fundacji
Pytanie 1. Nieczęsto spotyka się autorów, którzy jednocześnie piszą i ilustrują książki dla dzieci. Ty występujesz w obu rolach. Czy to zmienia perspektywę? Czy zdarza Ci się być „ tylko” autorka tekstu lub „ tylko” ilustratorką?
Uważam, że każdy z nas jest pisarzem i ilustratorem jednocześnie. Mówiąc, opisując świat, komunikując się automatycznie widzimy obrazy. Tak skonstruowany jest nasz mózg. Chodzi o to, by umieć te obrazy wydobyć na światło dzienne, i tym zajmują się malarze, ilustratorzy książek i graficy.
W moich książkach ilustracja pełni podwójną funkcję – opowiada i DOPOWIADA tekst, ponieważ niektóre rzeczy jest mi łatwiej wyrazić za pomocą słowa, inne za pomocą znaku. Poza tym lubię tę arabeskę.
Bardzo ciekawym doświadczeniem jest również praca z innymi ilustratorami, szczególnie kiedy są to artystycznie ukształtowane osobowości, takie jak Maria Ekier czy Agnieszka Żelewska. Patrzeć na własny, dobrze znany tekst oczami innego ilustratora, to odkrywać go na nowo. I to jest wspaniałe. Bo tekst jest w stanie pomieścić bardzo wiele punktów widzenia, jest ogromnie pojemny, a może i bez dna.
Pytanie 2. Pamiętasz zapewne ilustracje w książkach czytanych w dzieciństwie i znasz te współczesne. Czy można mówić w tym przypadku o jakimś kierunku zmian? Czym różnią się ilustracje na przestrzeni czasu?
Wszystko jest znakiem czasu – ubiór, słownik, literatura. Ilustracja też. Mnie najbliższe są ilustracje lat 60-80-tych. Było w nich tyle czułości i prostoty. Funkcjonowały wtedy dwa zasadnicze sposoby ilustrowania (oba bardzo mi bliskie): galeryjne (ilustracja-obraz) i graficzne (ilustracja-synteza, znak). Te prace odznaczały się pokorą, nie było w nich przypadkowości, przegadania. Książki nie wyglądały tak piękne jak dzisiaj (papier, druk), a jednocześnie były dużo piękniejsze. Ilustratorzy odróżniali się od siebie, każdy był osobowością, każdy wnosił coś nowego.
Obecnie książki zbytnio się przypominają, za dużo w nich przypadkowości, za mało osobowości. Ale istnieje też wiele dobrych wydawnictw, które dbają o „szczegóły”, wielu dobrych ilustratorów i pisarzy. Ich książek nie widać w supermarketach i nie kosztują 1,99 zł, dlatego są słabo znane przeciętnemu czytelnikowi. A szkoda.
Pytanie 3. Masz swoich ulubionych ilustratorów? Czym Cię zachwycają?
O tak. Z włoskich ilustratorów lubię Laurę Cantone. Z polskich Mirosława Pokorę, Zdzisława Witwickiego, Ewę Poklewską-Koziełło, Agnieszkę Żelewską, Pawła i Ewę Pawlaków, Elżbietę Wasiuczyńską, Bohdana Butenko, Katarzynę Bogucką, i wielu, wielu innych…
Reprezentują oni odmienne stylistyki i różne rodzaje artystycznej wrażliwości, ale każdy z nich jest świadomym twórcą z charakterem.
Rodzinne czytanie to…
wyprawa w nieznane, po której nic już nie jest takie samo, jak wcześniej…
to budowanie wspaniałego okrętu o nazwie: RODZINNA WIĘŹ.