Złota Lista / Od 8 lat / Co czytać
Cykl książek o Mikołajku
autor: René Goscinny,
tytuł oryginału: Le Petit Nicolas, 1959
tłumaczenie: Barbara Grzegorzewska i in.,
ilustracje: Jean-Jacques Sempé,
Za co kochamy Mikołajka?
Bohaterów tej znakomitej serii – Mikołajka, Joachima, Kleofasa, Euzebiusza, Maksencjusza, Alcesta, Ananiasza, Rufusa i Gotfryda, Jadwinię, Bunię, „naszą panią”, Rosoła („Spójrz mi w oczy”) i wiele, wiele innych charakterystycznych postaci – oraz setki przezabawnych historii o nich uwielbiają kolejne pokolenia młodych i dorosłych czytelników. I choć od ukazania się pierwszych opowiadań o Mikołajku minęło ponad 60 lat (zmieniła się szkoła, telewizor nie budzi już sensacji, a w tornistrach naszych dzieci podzwaniają telefony komórkowe), to tych opowiadań nie pokryła patyna. I wciąż się z nich śmiejemy!
Bo w oczach Mikołajka – bystrego, życzliwego i wiecznie zdziwionego obserwatora – rzeczy na pozór banalne przestają być banalne. Choćby radio w sklepie, które mówi ci… co masz kupić. A opowieść o prawie jazdy mamy? Czy nie brzmi bardzo aktualnie? No i współczesne Mamusie, Tatusiowie, szefowie Tatusiów, kumple ze szkoły i sąsiedzi nie zmienili się tak bardzo…
A przede wszystkim nie zestarzał się sam Mikołajek, co to zawsze chce dobrze, a wychodzi… jak zawsze. I nawet pudełko kredek od ukochanej Buni może nakręcić spiralę nieporozumień. Dość często musi więc (za karę i oczywiście całkiem niesprawiedliwie) obejść się bez deseru.
Książki o Mikołajku znakomitego duetu autorskiego René Goscinny i Jean–Jacques Sempé (niezastąpione ilustracje!) warto mieć zawsze pod ręką. Na co dzień i od święta (Mikołajek, Rekreacje Mikołajka), na udane wakacje (Mikołajek na wakacjach), na kłopoty… (Mikołajek ma kłopoty). Koniecznie do wspólnego rodzinnego czytania z dzisiejszymi Mikołajkami i Jadwiniami!
Te książki naprawdę łączą pokolenia. Ciekawe, jak rodzice wychowani na opowieściach o Mikołajku patrzą po latach na siebie dorosłych z perspektywy dziecka. A Bunie czytające kolejnemu pokoleniu o Buni? Przecież i one mogły w dzieciństwie zaśmiewać się z Mikołajka i innych chłopaków.
Warto więc czytać i śmieć się razem – ot, choćby z wyprawy Taty po zakupy!
I warto posłuchać Mikołajka w mistrzowskim wykonaniu Jerzego Stuhra (na przykład w podróży, która nie będzie wtedy tak długa jak wyprawy Mikołajka do Buni).
„No bo co w końcu, kurczę blade!” – jak powiedziałby… wiadomo kto.
Dorota Koman